Dziś rano obudziłam się i z wielkim żalem stwierdziłam, że na Pomorze zawitała zima. A tak się cieszyłam, że nie ma śniegu a jest już połowa stycznia. Nie cierpię śniegu. Szczególnie jak budzę się po 3 dniach koszmarnie wyczerpującej choroby. Połowa osób w firmie choruje na grypę i mnie również dopadło cholerstwo. Ale jest jeden plus choroby po tym jak już temperatura spadnie, człowiek wraca do żywych a ma jeszcze kilka dni zwolnienia. Ma się całe dnie na gotowanie i pieczenie wegańskich pyszności !! I tym się właśnie od rana zajmuję.
W lodówce czeka pudełko wegańskiego smalcu, który jest najpyszniejszym smarowidłem jakie kiedykolwiek było mi dane jeść. I co więcej- NIKT spośród kilkunastu osób, które poczęstowałam nim nie poznało, że to podrabiany smalec. Nawet mój tata, który jest prawdziwym miłośnikiem i koneserem smalcu. Po spróbowaniu stwierdził, że ten jest pyszny, jeden z lepszych jakie jadł. Jego mina po tym jak dowiedział się, że to vegan smalec- bezcenna. No to podam Wam przepis na to cudo.
W lodówce czeka pudełko wegańskiego smalcu, który jest najpyszniejszym smarowidłem jakie kiedykolwiek było mi dane jeść. I co więcej- NIKT spośród kilkunastu osób, które poczęstowałam nim nie poznało, że to podrabiany smalec. Nawet mój tata, który jest prawdziwym miłośnikiem i koneserem smalcu. Po spróbowaniu stwierdził, że ten jest pyszny, jeden z lepszych jakie jadł. Jego mina po tym jak dowiedział się, że to vegan smalec- bezcenna. No to podam Wam przepis na to cudo.
- 2 duże cebule
- 3/4 szklanki najdrobniejszego granulatu sojowego
- 1 łyżeczka Vegety lub Kucharka
- 2 ząbki czosnku
- 1 szklanka oleju
- 1 kostka Planty
- majeranek
- sól
- pieprz
- ewentualnie natka pietruszki (ja nie dałam i było super)
- ewentualnie jabłko (ja nie dawałam)
Na głębokiej patelni rozgrzać olej i Plantę aż cała kostka się rozpuści. dodać drobno posiekaną cebulę, łyżeczkę Vegety oraz granulat sojowy. Na bardzo małym ogniu smażyć całość 10 minut. Po 10 minutach dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i przyprawy. Smażyć jeszcze 5 minut. Zdjąć z ognia, ostudzić. Przelać do słoika/ opakowania i zostawić żeby do końca przestygło. Gdy powoli zacznie tężeć koniecznie zamieszajcie smalczyk, żeby cebulka i skwarki równomiernie się rozłożyły. Potem do lodówki i do całkowitego stężenia. Pycha do kwadratu. Akurat na zimowe wieczory z chlebem razowym.
Tu w formie jeszcze płynnej:
A tutaj już gotowe do smarowania na chlebek:
Naprawdę polecam, jest przepyszny.
Obiecuję, że będę częściej pisać, folder ze zdjęciami na bloga pęka w szwach a ja nie mam ciągle czasu pisać.. W lutym zbliża się ważny protest, na którym nas nie zabraknie. Może i Ty dasz radę przyjechać:
Kombinujcie z dojazdami, warto tam być. Trzeba pokazać, że nie godzimy się na wywożenie naszych polskich koni na rzeź do Włoch !!